Niesamowicie przygnębiająca informacja dotarła z Kolumbii. Freddy Rincon, uczestnik trzech mundiali i kapitan reprezentacji, zmarł w wyniku odniesionych obrażeń, które były skutkiem wypadku samochodowego, konkretnie zderzenia z autobusem. Miał 55 lat.

Freddy Rincon był ważną częścią złotego pokolenia kolumbijskich piłkarzy. Szatnię kadry dzielił z takimi tuzami jak Carlos Valderrama i Faustino Asprilla. Występował na mundialach w 1990, 1994 i 1998 roku. Najbardziej zasłynął z bramki Niemcami na mundialu w 1990 roku.

 

W sezonie 1994-95 trafił na wypożyczenie do SSC Napoli, gdzie dzielił szatnię chociażby z Fabio Cannavaro. Rok później Jorge Valdano sprowadził go do Realu Madryt, czyniąc z niego pierwszego Kolumbijczyka w barwach Królewskich. Niestety, sezon 1995-96 był jednym z najtrudniejszych w nowożytnej historii klubu ze stolicy. Sezon zakończył dopiero na szóstym miejscu w La Liga i nie zakwalifikował się do europejskich pucharów.

– Real to trudny klub. Jego szatnia… trudno to wytłumaczyć. Mieszanka wielkiego ego, dumy, zazdrości. W takich okolicznościach trudno było osiągać dobre wyniki. Nie lubiłem się z jednym z piłkarzy, którego nazwisko zachowam dla siebie. Żeby osiągnąć tam więcej, musiałbym być biały – wyjawił po latach.

Po karierze zajął się karierą trenerską, ale w międzyczasie popadł też w konflikt z prawem. Był poszukiwany przez Interpol w związku z handlem narkotykami i praniem brudnych pieniędzy. W 2007 roku został aresztowany, a jego majątek skonfiskowano. W 2017 roku, po ponad stu dniach spędzonych w areszcie, został jednak uniewinniony.

Manchester United 1999 – co dziś słychać u triumfatorów pamiętnego finału Ligi Mistrzów?