Dziś Pierre Emerick-Aubameyang, po świetnym występie dla Barcelony w starciu z Realem Madryt, jest na ustach całego piłkarskiego świata. Wielu fanów świetnie pamięta go jeszcze z czasów Arsenalu, gdzie występował do niedawna, czy Borussii Dortmund, gdzie godnie zastąpił Roberta Lewandowskiego.

Nie każdy jednak wie, że jego pierwszym klubem był AC Milan i Aubameyang jest właśnie wychowankiem Rossonerich. Jak doszło do tego, że nie zagrał tam choćby jednego spotkania w pierwszej drużynie? Zacznijmy od początku.

Pierre-Emerick Aubameyang reprezentuje Gabon, ale w rzeczywistości nigdy tam nie mieszkał. Urodził się we Francji, a wychowywał w Mediolanie, gdzie jego ojciec – również Pierre – pracował jako łowca talentów AC Milan. Pierre senior też był niezłym piłkarzem. Nie tak dobrym, jak syn, ale reprezentował Gabon, z którym nawet grał w Pucharze Narodów Afryki.

Embed from Getty Images

Milan przez przypadek

W dziale skautingu Milanu znalazł się jednak przez kompletny przypadek. W sezonie 1996-97, kiedy był piłkarzem Triestiny, Pierre senior spóźnił się na lot do Paryża. Żeby uniknąć wielogodzinnego koczowania na lotnisku, musiał jakoś dostać się do Wenecji, skąd samoloty latały częściej. Na jego szczęście tym, który zaoferował mu podwózkę, był Ariedo Braida – dyrektor generalny Milanu.

– Przyjaciel poprosił mnie, żebym go podwiózł. To było przypadkowe, ale wyjątkowe spotkanie. Całą podróż rozmawialiśmy o piłce i zdałem sobie sprawę, że bardzo dobrze ją rozumie. Zostawiłem mu swój numer telefonu – wspomina Braida.

Embed from Getty Images

W ten sposób klan Aubameyangów osiadł w Mediolanie. Żyli skromnie, ale na nic nie brakowało. Dom wynajmował im klub, kilka kroków od rezydencji Filippo Inzaghiego. Pisząc „klan” mamy na myśli rodziców oraz dwóch braci Pierre’a – Catilinę i Willy’ego. Cała trójka rozpoczęła treningi w barwach Rossonerich, a ojciec został zatrudniony jako klubowy skaut na rynek afrykański. Na świeczniku znacznie szybciej – z uwagi na wiek – znaleźli się starci bracia Pierre’a. Willy został zauważony nawet przez samego Sivlio Berlusconiego, który zaprosił go na kolację. To Willy, typ ekstrawertyka, wielki fan Ronaldinho, był pierwszą dumą młodego pokolenia Aubameyangów.

– Zobaczycie, Pierre Junior też znajdzie sposób na to, żeby zabłysnąć. Technicznie jest z pewnością najlepszy z całej trójki – chwalił się Pierre Senior w wywiadzie dla „La Stampy” z 2007 roku.

Sprzedany za grosze

Były to niejako słowa prorocze, ale dwóch starszych synów przepadło w zawodowej piłce. Dla Willy’ego szczytem możliwości okazały się epizody w Serie B i 10 występów dla reprezentacji Gabonu. Podobnie skończył Catilina, który odbijał się od klubu do klubu w niższych ligach we Włoszech i Francji. W końcu jedynym z klanu Aubameyangów w barwach Rossonerich został najmłodszy Pierre.

Embed from Getty Images

Wypożyczano go kolejno do Dijon, Lille, Monaco i St. Etienne. I chociaż spisywał się nieźle, zwracając uwagę dużych klubów, dyrektor Milanu, Adriano Galliani, postanowił postawić na nim krzyżyk i sprzedał go za… milion euro. W St. Etienne jego talent eksplodował i dwa lata później Borussia Dortmund zapłaciła za niego kilkanaście razy tyle, a jeszcze kilka lat później Arsenal – kilkadziesiąt razy tyle.

– W czasach gry w Milanie byłem bardzo młody i niedoświadczony, ale to tam nauczyłem się bycia profesjonalistą. Miałem przyjemność trenować z takimi zawodnikami jak Maldini, Nesta, Kaka, Seedorf czy Ronaldo. Byłem nieśmiałym chłopakiem, ale podglądałem to, co wyprawiają na boisku. Mieliśmy szczęście, że się tam wychowywaliśmy – wspominał Pierre, już jako piłkarz Arsenalu.

Pierre-Emerick Aubameyang dołączył do grona piłkarzy, na których nie poznano się w wielkich klubach.