Manchester United przez lata miał problemy z obsadą bramki. Po odejściu leciwego Petera Schmeichela w 1999 roku to właśnie ta pozycja spędzała Sir Aleksowi Fergusonowi sen z powiek. Dziś poruszymy jednak temat jednego konkretnego piłkarza. Mimo tego, że wcale nie był taki zły, to na Old Trafford spalił się totalnie i do dziś jest pamiętany jako jeden z najgorszych transferów Fergusona w historii.

Piłkarzem tym był niejaki Massimo Taibi.

Lipiec 2000. Po zaledwie sezonie spędzonym w United, nasz bohater jest już spakowany. I nie – nie zrobi kolejnego kroku do przodu. Nie kupuje go ani Real ani Milan ani nikt z topu. Piłkarz, który w końcu miał zapełnić lukę po Schmeichelu podpisuje kontrakt z… Regginą Calcio.

– Jestem szczęśliwy, że po roku przerwy moja kariera wróci na właściwy tor – mówi z wyraźnym smutkiem w głosie.

Co się stało? Dlaczego nie spełnił oczekiwań? Dlaczego dla Manchesteru United zagrał jedynie cztery mecze?

Zacznijmy od początku. Taibi do Anglii trafił już jako doświadczony golkiper, mając 29 lat na karku. W Serie A dla Milanu, Piacenzy i Venezii rozegrał grubo ponad sto meczów. Szczególnie dobrze spisał się w sezonie 1998-99, gdzie w barwach tych ostatnich zaliczył dziesięć czystych kont, a sam beniaminek zajął bardzo wysoką, 11. lokatę w Serie A.

Wtedy zadzwonił telefon z Manchesteru.

Co prawda wcześniej do klubu sprowadzono już Marka Bosnicha. Australijczyk w dawnych czasach był zmiennikiem Schmeichela i po siedmiu sezonach równej gry w Aston Villi wydawał się być niezłym kandydatem. Na początku sezonu złapał jednak kontuzję i w Manchesterze zdali sobie sprawę, że to nie wystarczy. Że potrzeba jeszcze jednego, być może lepszego bramkarza.

Tym sposobem za 4,5 miliona funtów, podpisując 4-letni kontrakt, na Old Trafford trafił Massimo Taibi, który stał się najdroższym bramkarzem w historii Premier League.

Facet z zerem meczów w reprezentacji, który w przeszłości okazał się za słaby na Milan i był bramkarzem włoskiego średniaka, miał zastąpić legendę i stanąć w bramce mistrzów Anglii i mistrzów Europy. Przyznacie – to było… dziwne. Jak to typowy Włoch, nie mówił po angielsku, więc do tłumaczenia boiskowych instrukcji zatrudniono właściciela włoskiej knajpy.

Embed from Getty Images

Zaczął jednak naprawdę nieźle. W szalonym, wygranym przez Czerwone Diabły 3:2 meczu z Liverpoolem, który kończyli w dziesiątkę, został wybrany piłkarzem meczu. Debiut jak się patrzy. Drugi mecz? Remis 1:1 z Wimbledonem.

I wtedy nadszedł pamiętny dzień. Pierwszy z dwóch meczów, które przekreśliły go na Old Trafford. 25 września 1999 – domowe spotkanie z Southampton.

Manchester po golach Sheringhama i Yorke’a wygrywał 2:1. Mieli ten mecz pod kontrolą, stwarzali sobie kolejne dogodne sytuacje. Wtedy do bólu sygnalizowany strzał zza pola karnego oddał Matt Le Tissier. I stało się to…

„Po kontuzji Bosnicha i braku zaufania do Raimonda van der Gouwa to Taibi został sprowadzony jako następca Schmeichela. Bramka którą wpuścił w sobotę poddaje jednak wątpliwości jego cechy. Strzał Le Tissera był tak beznadziejny, że moment po jego oddaniu odwrócił się zrezygnowany i nawet nie patrzył w stronę bramki.”
– „Guardian”, 28 września 1999

Skończyło się remisem 3:3, ale wszyscy pamiętali tylko babola Taibiego. W zasadzie to pamiętają go do dziś, bo na lata stał się synonimem bramkarskiego partactwa. „The Sun” nazwał go „‘Blind Venetian”. Tłumaczenia pogrążały go jeszcze bardziej.

– Poślizgnąłem się. Przez cały tydzień prosiłem o to, żeby przygotowano dla mnie dłuższe korki. Moim zdaniem to był powód tej wpadki. Najgorszej w mojej dotychczasowej karierze, ale trudno. Popełniłem błąd. Teraz chcę jak najszybciej o nim zapomnieć. Czy mogło mnie spotkać coś gorszego? – mówił rozżalony.

Wpadki się zdarzają, nawet te najbardziej kuriozalne i nawet tym największym. Kolejnym przeciwnikiem była Chelsea, która piłkarzy United przyjęła na Stamford Bridge. Ferguson zachował się profesjonalnie. Nie odpalił Taibiego, dał mu kolejną szansę.

I wtedy wydarzyło się to…

Dla Taibiego to był koniec. Potem do bramki wrócił Bosnisch, a kiedy on nie spełnił oczekiwań, zastąpił go 37-letni Raimond van der Gouw. Po sezonie na Old Trafford trafił Fabien Barthez i dopiero Francuz zapewnił tam szczyptę bramkarskiej stabilizacji.

Co stało się z Taibim po transferze do Regginy? Nie wyszedł poza przeciętność. Reggina, Atalanta, Torino, Ascoli i balansowanie między Serie A i Serie B. Dziś jest dyrektorem sportowym tych pierwszych.